Od wielu lat spędzałam wakacje w Grecji. Byłam zarówno na kontynencie, jak i na wyspach, np. Korfu.
W tym roku przyjaciele namówili mnie, abym wybrała się z nimi na Maltę. rzucili hasło- wakacje – malta. Przyznam, że myślałam już o wyprawie, ale zawsze kończyło się na Grecji, gdzie mam już przyjaciół. Postanowiłam jednak wybrać się do tego maleńkiego państewka tym bardziej, że jechali ze mną najlepsi przyjaciele.
wczasy okazały się niedrogie. Lubię też zawsze dowiedzieć się czegoś o miejscu, w które się wybieram. Wiele informacji mnie zafascynowało.Mieszkańcy Malty na przykład ustawiają zegary w różnych miejscach publicznych. wskazują one inne godziny i biją o różnych porach. Legenda głosi, ze ma to na celu oszukanie diabła, żeby nie udało mu się przyjść na umówiony czas. Wracający z Malty wczasowicze ulegają czasem tym przesądom i przestawiają w domu zegary na różne godziny.
Na Maltę wylecieliśmy późnym popołudniem z Krakowa. Lot trwał niecałe trzy godziny. Siedziałam przy oknie, więc mogłam podziwiać to, co zaproponował nam kapitan. Gdy zrobiło się całkiem ciemno, a niebo było bez chmur, opowiadał nam o miejscach na d którymi przelatujemy. Największe wrażenie zrobiła na mnie Sycylia. Z mojego okna przypominała złotą biżuterię rozsypaną na czarnym aksamicie. Przepiękne wspomnienie.
Wylądowaliśmy szczęśliwie późną nocą na niepozornym lotnisku w stolicy państwa. To Valletta. Temperatura powietrza przypominała tę w Grecji. w końcu Malta leży między Sycylia a Tunezją. Najbardziej zadziwił mnie, ze to wyspiarskie państwo zajmuje powierzchnię nieco mniejszą od Krakowa! Zastanawiałam się, co tu będziemy zwiedzać przez tydzień…
W hotelu czekał na nas poczęstunek, mimo, że restauracja była zamknięta.Obsługa była bardzo miła.
Pokoje okazały się przestronne, a łózka wygodne. Choć nie wybraliśmy obiektu o czterech gwiazdkach, lokum przypadło nam do gustu. Z balkonów podziwialiśmy ogromny basen i pełen gości bar.
Kolejne dni pokazały,że jak na tak mała powierzchnię, Malta oferuje mnóstwo atrakcji. Podziwialiśmy najstarsze na świecie budowle, setki barokowych kościołów oraz zjawiskowe skaliste wybrzeża. Ukryte w wąskich stromych uliczkach restauracje i kawiarnie kusiły wspaniałymi daniami.
Udało nam się zwiedzić konkatedrę świętego Jana w Valletcie. Przepych i niesamowita ilość dekoracji robi piorunujące wrażenie na zwiedzających.
Promem dostaliśmy się na Gozo- maltańską wysepkę. Zwiedzanie tego miejsca piętrowym autobusem bez dachu było niezwykłe. Wszędzie zachwycały budowle i pozostałości sztuki starożytnej. Ruch lewostronny też by ciekawostką. Kierowcy, to mistrzowie kierownicy. Odczułam to, gdy ogromny piętrowy autobus dosłownie przeciskał się przez wąskie uliczki tamtejszych miasteczek bez zarysowań czy wypadków. na Gozo odwiedziliśmy niezwykłe miejsce- Bazylikę Ta’ Pinu. Położona w szczerym polu wśród kaktusów świątynia, słynie z wielu cudów i objawień Matki Boskiej.
Jednego dnia wybraliśmy się małą łodzią w rejs dookoła wyspy. Nie spodziewałam się tak turkusowej wody i bogactwa ryb. Mogliśmy je karmić, co dało nam mnóstwo radości.
Dodam tylko, że całości pięknych wspomnień dopełniły kąpiele i opalanie na cudownych plażach oraz narodowa potrawa, czyli królik w wielu wydaniach. Szczerze polecam Maltę!
Wakacje na Malcie
[Głosów:0 Średnia:0/5]