Wyobraźmy sobie następującą scenę: idą mężczyzną z kobietą chodnikiem ulicy i kobieta potrąca łokciem starszą panią, która mijała parę w wieku około dwudziestu lat. Kobieta odwraca się do starszej pani, rzuca krótkie „sorry” i idzie dalej jak gdyby nigdy nic. Starsza pani stoi w osłupieniu z bolącą ręką i niesmakiem po sposobie potraktowania ją przez młodą kobietę. Co w tej scenie jest nie tak, jak powinno. Otóż angielski zapanował w języku młodzieży już na stałe. Polskie „przepraszam” straciło jakby na wartości, bo „sorry” jest łatwiejsze i jakby mnie zobowiązujące, nie ma takiego ciężaru jak „przepraszam”. Co więcej coraz trudniej o młodego człowieka odpowiadającego rodzicom „dobrze”, za to wszystko jest „OK.”, „OK.” na wynieś śmieci, „OK.” na posprzątaj pokój i „OK.” na wróć o dwudziestej trzeciej. Wszystko jest „OK.”, każdy najmniejszy szczegół życia można teraz skwitować najłatwiejszym i najkrótszym „OK.”. Angielski wyparł już zupełnie podstawowe polskie sformułowania, młodzież nie widzi sensu w „cześć”, ba. wydaje się to jej sztuczne i nie na miejscu, w końcu „hello” czy „hey” brzmi tak luzacko i super, więc po co komu stare dobre „cześć” czy „serwus”. Pomimo, że angielski jest językiem pięknym i zawiera mnóstwo cudownych sformułowań, będąc w Polsce mówmy jednak po polsku, a nie wciąż angielsku.
Wszędzie ten angielski
[Głosów:0 Średnia:0/5]